Rok: 2016

Dla koneserów dań rybnych – restauracja nad Motławą

Posted on by odado

Restauracja „Tawerna” należy do najbardziej ekskluzywnych w naszym mieście. Podawane danie są bardzo wysokiej jakości, serwowane przez fachowy personel kelnerski. Również i wystrój wnętrza synchronizuje z nazwą i położeniem – w starym porcie nad Motławą. Na ścianach wiszą piękne, duże obrazy o treści marynistycznej oraz ukazujące sceny biesiadne, łowną zwierzynę i życie codzienne dawnych mieszczan gdańskich. Szczególnie polecam ten lokal dla tych Gości, którzy są koneserami dobrych dań rybnych.

W pamięci utkwiło mi kilka wizyt w tej restauracji. Jedna z nich miała miejsce kilka lat temu. Odebrałem gości z lotniska – myśliwych, którzy przyjechali na polowanie do Polski. Zanim udali się do leśniczówki, poprosili mnie, abym zaproponował im dobry lokal w którym mogliby zjeść kolację inaugurującą ich przygodę. Wybierając restaurację “Tawerna” trafiłem stuprocentowo w gusta całego towarzystwa. Rozpoczęła się prawdziwa biesiada. Wspomnę tylko, że pierwszym zamówieniem było siedem butelek dobrego, wytrawnego wina i tyle samo podwójnych porcji astrachańskiego kawioru. Gościom tak spodobał się lokal i serwowane potrawy, że „impreza” zakończyła się w późnych godzinach wieczornych i polowanie „na grubego zwierza” musiało zostać przełożone na późniejsze godziny 🙂

Marian

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Polecam.

Rutyna w pracy pilota / przewodnika – jak zapobiegać ?

Posted on by odado

Przewodnik bądź pilot wycieczek jest wręcz zobowiązany do permanentnego podnoszenia poziomu swojej wiedzy, w szczególności w zakresie, który przekazuje oprowadzanym przez siebie gościom.

Aby sprostać tym  zasadom, staram się nie uchylać od tego zawodowego obowiązku. W przeciwnym wypadku możemy popaść w bardzo niebezpieczną pułapkę, zwaną RUTYNĄ. Niestety, turyści z którymi pracujemy natychmiast zorientują się czy przekazujemy wiadomości z pasją, autentycznie, czy nie. Aby nie poddać się tej niebezpiecznej w naszym fachu „chorobie zawodowej”, staram się w miarę możliwości czasowych brać udział w szkoleniach, prelekcjach, seminariach, które odbywają się cyklicznie w wielu ośrodkach szkoleniowych w Gdańsku. Najbardziej do tego celu służą miesiące zimowe (tzw.posezonowe), gdy dysponujemy większą ilością czasu.

Wczoraj miałem okazję wziąć udział aż w dwóch szkoleniach.

Pierwsze zorganizowało kierownictwo muzeum Strefa Historyczna Wolne Miasto Gdańsk. Bardzo gorąco polecam wizytę w tym miejscu wszystkim, którzy na terenie Gdańska parają się turystyka.

VLUU L310W L313 M310W / Samsung L310W L313 M310W

 Właściwie, uściślając, polecam wizytę w każdym trójmiejskim muzeum, szczególnie przewodnikom, corocznie – przed sezonem turystycznym. Po prostu należy być na bieżąco z wieloma wystawami, które mają charakter czasowy. Nie można przecież przyjść z gośćmi do muzeum i stwierdzić, że wystawy stałe, to owszem są mi znane i mogę Państwu je omówić, ale tych czasowych to raczej już nie, gdyż ostatnim razem jak tu byłem to w tym miejscu oglądałem – zupełnie coś innego. To jednak tylko mała dygresja.

Wracając do Strefy Historycznej Wolnego Miasta Gdańska – to prawdziwa kopalnia wiedzy na temat życia w Gdańsku w okresie międzywojennym, gdy Gdańsk był „gdańskim” miastem. Do tego bardzo dużo ciekawych, autentycznych eksponatów z tamtych czasów.

Prelegent, bardzo ożywił informację o muzeum ciekawymi anegdotami kulinarnymi i … poczęstował nas daniami kuchni gdańskiej w tym … jajecznicą z piklingiem (śledź wędzony w całości).

pikling

Wrażenia z drugiego szkolenia przekażę następnym razem. 🙂

Marian

Networking w turystyce – aktywność społeczna w życiu pilota wycieczek/ przewodnika

Posted on by odado

Uważam, że osoby parające się turystyką powinny angażować się w życie społeczne środowiska w którym żyją. Szczególnie piloci wycieczek a także przewodnicy winni się charakteryzować asertywnością w kontaktach międzyludzkich. Udzielanie się w organizacjach, klubach i stowarzyszeniach idealnie temu sprzyja.

Z jednej strony można w ten sposób poznać problemy środowiska a z drugiej jest to okazja do nawiązywania relacji międzyludzkich. Często osoby z tych środowisk są naszymi potencjalnymi gośćmi; biorą udział w wycieczkach, które pilotujemy bądź oprowadzamy jako przewodnicy.

Dlatego też namawiam przewodników i pilotów do współpracy i uczestnictwa w istniejących na terenie Gdańska i regionu organizacjach. Wielu z nas to członkowie m.in. : Gdańskiej izby Turystyki, Gdańskiej i Pomorskiej Organizacji Turystycznej, PTTK, Stowarzyszenia Przyjaciół Katedry Oliwskiej, Zrzeszenia Kaszubsko – Pomorskiego, Pracodawców Pomorza, Stowarzyszenia „Nasz Gdańsk” itd.

Ja również staram się w miarę możliwości, i na ile pozwala mi czas wolny, współuczestniczyć przynajmniej w niektórych z nich.

Jako że, oprowadzam i pilotuję wycieczki z turystami niemieckojęzycznymi, włączyłem się w działalność Gdańskiego Towarzystwa Polska – Niemcy. W ubiegłym tygodniu odbyło się spotkanie noworoczne, które było również okazją do podsumowania działalności za rok ubiegły. Uczestnictwo w tym stowarzyszeniu jest szczególnie cenne, gdyż w ramach różnych działań prowadzi także sekcję turystyki i krajoznawstwa, której działalność skorelowana jest z moją profesją. Dodatkowo uczestnictwo w jej pracach pozwala na podnoszenie kwalifikacji z zakresu fachowego języka niemieckiego. Nie wspomniałem jeszcze o bardzo przyjemnej atmosferze, która panuje na tych spotkaniach oraz o gościach, którzy zaszczycają swoją obecnością spotkania. Na ostatnim zaproszonymi gośćmi byli: Pani Cornelia Pieper, Konsul Generalny Konsulatu Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku oraz Pan Maciej Buczkowski p.o. Dyrektora w Kancelarii Prezydenta Miasta Gdańska do spraw rozwoju kontaktów Miasta z zagranicą.  Po części oficjalnej spotkanie umilił występ muzyczny uczniów ze szkoły muzycznej w Gdańsku. Uczniowie zaśpiewali kilka piosenek polskich i niemieckich kompozytorów. Wysoki poziom zaprezentowanych utworów został nagrodzony dużymi brawami przez uczestników spotkania.

TPN Gdańsk

 

Serdecznie zapraszam wszystkich pilotów wycieczek i przewodników do zaangażowania się w działalność społeczną swojego środowiska!

Marian

 

Pilot wycieczek "kaznodzieją"?

Posted on by odado

Co może przytrafić się pilotowi wycieczek?  Możliwości jest tyle, ile jest wycieczek i jej uczestników 🙂

W ubiegłym roku pilotowałem dużą grupę księży ewangelickich, którzy złożyli wizytę w Gdańsku. Poza standardowym programem; zwiedzanie miasta itd. goście udali się na niedzielne nabożeństwo do kościoła ewangelickiego w Sopocie.

O tym fakcie nie był wcześniej poinformowany pastor, który przewodził nabożeństwu. Problem polegał na tym, że pochodził on ze Śląska Cieszyńskiego i nie znał języka niemieckiego. Zależało mu jednak, aby godnie przywitać gości i zaznajomić ich z treścią kazania. Niemożliwe było na bieżąco tłumaczyć kazania, z tej prostej przyczyny, że obaj nie zmieścilibyśmy się na ambonie. W ekspresowym tempie podjęliśmy następującą decyzję. Gdy pastor będzie sprawował początkowe modlitwy, ja przeczytam i zrobię notatki po niemiecku do tekstu, który miał być tematem do rozważań na kazaniu. Był to fragment Ewangelii św. Łukasza rozdz. 10 – 30. Gdy pastor głosił kazanie, ja „na kolanie” przygotowałem własny komentarz do w/w tekstu. Następnie zamieniliśmy się miejscami. Wszedłem na ambonę i po przywitaniu szanownych gości wygłosiłem „moje” kazanie.

Nie muszę nadmieniać o tremie jaka mnie ogarnęła w trakcie głoszenia mojego Słowa Bożego do Braci Luteran.

Po skończonym nabożeństwie jeden z niemieckich pastorów najpierw pogratulował mi „występu” a następnie zapytał się mnie, czy jestem chrześcijaninem wyznania luterańskiego. Gdy odpowiedziałem u, że jestem członkiem kościoła rzymsko katolickiego , nieco się rozczarował. Miał bowiem zamiar, po wysłuchaniu mojego kazania, zaprosić mnie do swojej parafii abym tam mógł pracować jako kaznodzieja.

Jak z powyższego wynika, pilot wycieczek jest niekiedy postawiony przed bardzo nietypowymi zadaniami, którym oczywiście musi sprostać, aby nie „zawalić’ imprezy.

P.S. Na dowód moich kaznodziejskich występów dołączam fotkę, która przysłał na mój adres wcześniej wspomniany niemiecki pastor.

Sopot, kościół ewangelicki Marian Fifielski

Poniższy artykuł napisałem zainspirowany tygodniem modlitw o jedność Chrześcijan – jako niewielki wkład w to szczytne dzieło pojednania.

Marian

Restauracja z „duszą” – Malbork

Posted on by odado

Pracując od wielu lat w branży turystycznej korzystam z usług gastronomicznych w wielu restauracjach i punktach żywienia. Najczęściej, mimo coraz wyższego poziomu świadczonych usług, trudno jest znaleźć dla naszych gości knajpki z „duszą”.

Po długim zastanawianiu się przypomniałem sobie o lokalu, który takową „duszę” posiada. Jest to restauracja „Piwniczka” mieszcząca się w podziemiach Zamku Krzyżackiego w Malborku. Pobyt w niej to swego rodzaju kontynuacja zwiedzania dawnej siedziby wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego.

Do restauracji schodzi się krętymi schodami usytuowanymi w średniowiecznych murach. Pomieszczenia stanowią fragmenty dawnych piwnic. Są niskie i zwieńczone gotyckimi, krzyżowymi sklepieniami. Ściany wykonane są ze starej, czerwonej cegły. W oknach podziwiać możemy kolorowe witraże ukazujące sceny z życia codziennego rycerzy Zakonu Najświętrzej Marii Panny Domu Niemieckiego z Jerozolimy.

Stoły i ławy gdzie zajmujemy miejsca wykonane są ze starego, dębowego drewna. W narożu znajduje się duży piec – kominek przy którym w czasach krzyżackich pieczono mięsiwo jako strawę dla rycerzy. Dzisiaj pełni raczej funkcję dekoracyjną a w zimie ogrzewa salę restauracyjną.

Karty menu, które podają kelnerki w strojach stylizowanych z epoki, mają skórzaną oprawę a nazwy dań zapisane są gotyckimi czcionkami w starym, średniowiecznym stylu.

Serwowane dania oparte są na dawnych recepturach. Napoje podawane w „Piwniczce” także nawiązują do tych, które pijano wiele wieków temu. Są to przede wszystkim miody, nalewki bądź….. zwykła, źródlana woda.

Restaurację tę możemy też przyrównać do dawnej średniowiecznej gospody.

Reasumując, jest to miejsce jak najbardziej do zaoferowania wszystkim, którzy po kilkugodzinnym zwiedzaniu zamku, poszukują miejsca na dobry wikt, który konweniuje z miejscem w którym się znajdujemy.

Wszystkim, którzy zdecydują się na skorzystanie z tej uroczej restauracyjki już teraz życzę SMACZNEGO !!!

Marian

zamek malbork-piwniczka restauracja

Zwierzęta w Obwodzie Kaliningradzkim

Posted on by odado

Różne cele stawiają sobie goście odwiedzający Obwód Kaliningradzki. Dla wielu niemieckich starszych osób jest to wycieczka sentymentalna związana z pochodzeniem ich rodziny z tamtych stron. Dla wielu naszych turystów jest to okazja do zapoznania się z kulturą i mentalnością naszych wschodnich sąsiadów.

Pewnego razu postanowiłem w trakcie wycieczki po tym terenie skupić się na „tematyce zwierzęcej”. Po prostu robiłem zdjęcia napotkanym zwierzakom; niektóre z nich zostały uwiecznione przez artystów w formie rzeźb. Inne z kolei były jak najbardziej żywe z tym tylko, że dość niespotykane były miejsca w których się znajdowały.

Zacznę od opisu rzeźby ukazującej walkę dwóch żubrów, która wykonana została z brązu w roku 1912 przez niemieckiego rzeźbiarza Augusta Gaula. Rzeźba ta z artystycznego punktu widzenia stanowi przykład niemieckiej secesji.

żubry

Usytuowana jest przed fontanną a jej tło stanowi fasada gmachu sądu przy dawnej Hufenalle/ obecnie Prospekt Mira. Miejsce jej usytuowania jest wręcz idealne do symboliki którą przedstawia – odwiecznej walce adwokata i prokuratora. Należy jeszcze wspomnieć o dość zabawnym rytuale dokonywanym przez studentów uniwersytetu „Albertina”. Stało się zwyczajem, że studenci rzeczonej Alma Mater w noc sylwestrową pewne części anatomii żubrów zamalowywali czerwoną farbą. Nadmienić należy, że oba wyrzeźbione zwierzęta są rodzaju męskiego. Do zwyczju tego nie nawiązują już obecni studenci uniwersytetu, który w międzyczasie zmienił nazwę na Uniwersytet Immanuela Kanta.

Następny epizod związany ze zwierzętami dotyczy „świńskiego raju”.

świnie 1

Na trasie pomiędzy Swietłogorskiem/ Rauschen a Zjelenograzkiem/ Cranz na Pólwyspie Sambijskim napotykamy w zasadzie nigdzie nie spotykaną fermę świń. Jej niecodzienność polega na tym, że świnki w czasie swego pobytu na niej cieszą się całkowitą swobodą. Nie są zamknięte w chlewikach, ale mają do swej dyspozycji pokaźnej wielkości obszar ogrodzony płotem po którym mogą się swobodnie przemieszczać. Na terenie tego „wybiegu” znajdują się pokaźnych rozmiarów kałuże (niemal stawy) w których zażywają bardzo lubianych przez nich kąpieli – wodnych i błotnych. W czasie niepogody oraz w okresie zimowym chronią się w zadaszonych pomieszczeniach. Niestety, jedynym mankamentem jest to, że gdy dorosną i nabiorą odpowiedniej wagi odsyłane są to rzeźni, gdzie czeka na nich ……., aby nie popsuć tej idyllicznej atmosfery, pozwolą Państwo, że w tym zakończę opis ich beztroskiej życiowej przygody. Nie będę też w tym miejscu życzył nikomu z czytających ten tekst smacznego obiadku, gdzie w menu na drugie danie pojawia się schabowy bądź grillowana goloneczka:).

Jeżeli już jesteśmy przy zwierzętach gospodarskich mogę powiedzieć, że w niektórych miejscach krowy mają pierwszeństwo i autokar, chcąc nie chcąc, musi powoli jechać za nimi 🙂

krowy

Podróżując kresach dawnych, północnych Prus Wschodnich natrafimy na dwa niemal identyczne pomniki przedstawiające króla zwierząt z tamtych stron – łosia. Pierwszy z nich znajduje się w miejscowości Gusjew/ Gumbinen a drugi w Sowiecku’ po polsku Tylży. Oba pomniki są niemal identyczne i przedstawiają zwierzęta w ich oryginalnej wielkości.

łoś-horz

Niestety, w naturze aktualnie bardzo trudno napotkać łosia. Nawet w swoim mateczniku, w dolnym biegi Niemna w tak zwanej „ nizinie łosiowej” prawie już nie występuje. Przy odrobinie szczęścia można go spotkać na Mierzei Kurońskiej zarówno po stronie rosyjskiej jak i litewskiej.

Na terenie Obwodu Kaliningradzkiego natrafić można także na „ptasi raj” – miejsce gdzie swoje miejsca lęgowe ma bardzo wiele gatunków ptactwa.

ornitolog-ptasi raj

Usytuowany jest na Mierzei Kurońskiej w miejscowości Ribatschi/ Rossiten. Już w roku 1901 założono tam pierwszy na świecie ośrodek obrączkowania ptaków. Obecnie prowadzony jest przez ornitologów z Uniwersytetu z Sankt Petersburga. Ptaki „łowione” są do specjalnie rozwieszonych sieci, skąd przenoszone są do laboratorium w którym zostają zaobrączkowane i opisane w specjalnym katalogu. My z kolei możemy być świadkami takiej „operacji” i zrobić sobie w towarzystwie ptaków interesujące fotki. Najczęściej spotykanym gatunkiem jest ziemba. Dlatego wspomniana stacja od kilku lat nosi nazwę „Fringiłła”  co jest  odpowiednikiem łacińskiej nazwy tego sympatycznego ptaszka – Fringilla coelebs.

Jeśli jesteśmy przy temacie ptaków, to wspomnieć należy, że w ciągu całego pobytu w Obwodzie Kaliningradzkim towarzyszyć nam będzie bocian, który nawet w swym upierzeniu posiada czarno białe barwy pruskiej krainy.

bociany

Na koniec muszę jeszcze poruszyć bardzo smutny aspekt związany ze zwierzętami z tego terenu. Chodzi o bezpańskie pieski, na które napotykamy się niemal na każdym miejscu naszej wycieczki. Są one bardzo spokojne i cierpliwie smutnymi oczyma proszą o jakikolwiek kąsek strawy. Pocieszające w tym względzie jest jednak to, że z roku ich dola poprawia się gdyż władze roztaczają nad nimi opiekę umieszczając je w schroniskach.

Marian

bezdomne psy

Wilno, Ryga czy Tallin – która stolica jest najbardziej godna polecenia?

Posted on by odado

Wyjazdy do krajów nadbałtyckich stanowią „sztandarową” pozycję wśród pilotowanych przeze mnie wycieczek.

Już od pierwszych wyjazdów w te strony intrygowała mnie następująca kwestia – która ze stolic z tych trzech państw: Wilno, Ryga czy Tallin jest najbardziej godną polecenia dla turystów.

Mimo, że odbyłem już kilkadziesiąt wyjazdów do tych miast, to ciągle nie mogę jednoznacznie dokonać w/w wyboru.

Powiem inaczej – każde z tych miast jest inne i na swój sposób specyficzne.

Wbrew utartym opiniom nie można ich ze sobą porównywać.

Dla grup polskich najbardziej atrakcyjnym, szczególnie ze względów historycznych i emocjonalnych jest oczywiście Wilno. Nawet przewodnicy mają odrębnie przygotowane trasy zwiedzania – dla Polaków i grup innych narodowości. Nasi polscy goście skupiają się przede wszystkim na „polonicach” Wilna a w szczególności na śladach bytności w tym mieście polskich bohaterów narodowych: Mickiewicza, Piłsudskiego, na polskim cmentarzu Na Rossie czy w „polskim” kościele Piotra i Pawła na Antokolu.

Vilnius_view

Prawdziwy problem mam z pozostałymi stolicami państw nadbałtyckich: Rygą i Tallinem. Po długich dywagacjach doszedłem do wniosku, że tych miast nie można po prostu porównywać ze sobą są one bowiem diametralnie o siebie różne.

Ryga stanowi przede wszystkim miasto, gdzie dominują budowle secesyjne, szczególnie przy ul. Alberta. Jest też w odróżnieniu od Tallina niemalże pozbawiona murów miejskich. Dominuje w krajobrazie miasta czerwony kolor cegieł używanych w zabudowie ryskich zabytków architektury.

Ryga

Tallin natomiast wita nas wspaniałą bielą fasad budynków i ponad trzema kilometrami murów miejskich.

tallin 2

Oba miasta przedzielają wewnętrzne „granice”. W Rydze jest to rzeka Dźwina, dzieląca miasto na prawo i lewobrzeżną część. Natomiast Tallin podzielony jest na górny i dolny. Linią podziału był podział społeczny – górna część zamieszkiwała arystokracja a dolną rzemieślnicy i kupcy.

Istnieje jednak jeden wspólny punkt łączący wszystkie te miasta i kraje – ogromna atrakcyjność turystyczna. Dlatego wszystkie są godne zwiedzania !

Polecam wycieczki do Pribałtyki!!!

Marian

Nowy Rok 2016 z niemiecką grupą

Posted on by odado

Od wielu już lat w Sylwestra obsługuję grupy, które przyjeżdżają powitać Nowy Rok do hotelu w centrum Gdyni. Za każdym traktuję tę pracę jako bardzo miłe i przyjemne przeżycie. Tak było i w tym roku 🙂

DZIEŃ 1 Spotkanie i przywitanie z gośćmi nastąpiło w autokarze na parkingu hotelowym.  Była to typowa grupa niemiecka – emeryci w przedziale wiekowym 60 – 70 lat. Reakcją na moje przedstawienie się były uśmiechy, przyjemne gesty i słowa. Kierowca również okazał się bardzo sympatycznym i bezpośrednim facetem. Pierwsze lody zostały przełamane. Wyczułem, że impreza będzie udana.

Po szybkim i sprawnym podziale pokoi, krótka przerwa na mały relaks i spotkanie przy kolacji. W restauracji czekał na nas bardzo obfity i bogaty bufet szwedzki + zimny „Żywiec”, który jeszcze bardziej rozluźnił i poprawił humory turystów. Po kolacji dało o sobie znać zmęczenie. Gdy po godzinie żegnałem się z grupą, niemal wszyscy udali się na spoczynek.

DZIEŃ 2 Rankiem następnego dnia – spotkanie przy śniadaniu. Goście głośno chwalą wyśmienite menu. Brawo dla szefa kuchni. Apogeum pochwał to kolacja sylwestrowa. Tak dobrej kuchni NAPRAWDĘ się nie spodziewano; do tego napoje, w tym „wyskokowe” – all inclusive.

Po śniadaniu zaplanowano wycieczkę po Trójmieście. Ranek przywitał nas dużym mrozem jednak spacer po molo w Sopocie, deptaku i plaży po naprawdę dobrym śniadaniu bardzo przypadł do gustu turystom.
Następnie przejazd do Gdańska. Chłód coraz bardziej dawał się we znaki – dlatego zwiedzanie ograniczyłem do najbardziej istotnych miejsc. Po zapoznaniu się z gdańska starówką – czas wolny na małe „co nieco” z gorącą herbatą i powrót do hotelu.

Popołudnie przeznaczone na wypoczynek i przygotowanie kreacji na bal.

Punktualnie o 20.00 wprowadziłem grupę na salę balową. Stoły przygotowane były bardzo elegancko – jak na bal sylwestrowy przystało. Brawo dla organizatorów !

sala sylwestrowa gdynia

Mnie osobiście brakowało orkiestry. Bawiliśmy się przy dyskdżokeju. Goście byli o tym wcześniej poinformowani, dlatego nie wnosili o to pretensji.

Po gorącej kolacji i kilku toastach zaczęła się prawdziwie szampańska zabawa. Parkiet zapełnił się tańczącymi parami. Moi goście, mimo swojego wieku wykazywali się niebywałą aktywnością taneczną.

sala nowy rok 2016

Czas do powitania nowego roku minął jak „z bicza strzelił”. Równo o 24.00 wzniesiono toast noworoczny a na placu przed hotelem rozpoczął się wspaniały pokaz fajerwerków zorganizowany przez miasto – brawo dla włodarzy Gdyni. Zachwyt wśród naszych gości nie miał końca. Stwierdzili, że Gdynia musi być bardzo bogatym miastem, gdyż w ich rodzinnych miejscowościach nie widzieli tak dużych pokazów pirotechnicznych. Uważali, że dla władzy w ich miastach jest to zbyt drogie. Tutaj wyszła na wierzch nasza „ułańska fantazja” na tle niemieckiego „racjonalizmu”.

fajerwerki gdynia 2016

Reasumując; zachwyt w oczach Niemców był nie do opisania. Niestety, następna cecha Niemców – praktyczność – dała o sobie znać w niecałą godzinę po powitaniu Nowego Roku. Naszych gości po prostu nie było już na sali – udali się na spoczynek, bo przecież rano jest w programie śniadanie a w południe zaplanowany jest spacer po Gdyni.

Natomiast polscy uczestnicy balu oraz my – moja żona z bratem i jego małżonką bawiliśmy się dalej na „polską nutę”. Muszę się jednak przyznać, że na spacer noworoczny w  południe niemal się nie spóźniłem a pierwszym posiłkiem był       „późny podwieczorek”.

DZIEŃ 3 Spacer po Gdyni  bardzo się udał. Najpierw wjazd kolejką na Kamienną Górę a następnie podziwianie panoramy portu, miasta, zatoki aż po Hel a następnie przechadzka po plaży. Idąc brzegiem natknęliśmy się na kąpiel „morsów”. Na ten widok zrobiło się nam naprawdę zimno. Mróz nie odpuszczał. Dlatego po krótkim spacerze po Skwerze Kościuszki udaliśmy się do hotelu na „grzańca”.

DZIEŃ 4 Rankiem następnego dnia pożegnałem się z uczestnikami imprezy. Odniosłem wrażenie, jakby wycieczka trwała co najmniej tydzień a nie raptem trzy dni. Jednak pozostały mi bardzo miłe wspomnienia i zdjęcia , których w tym roku zrobiłem wyjątkowo dużo.

Mam nadzieję, że następny rok przywitam w podobnie miły sposób.

Wszystkiego dobrego w Nowym 2016 Roku !!!

Marian

Zapraszamy do kontaktu

Zapraszamy do kontaktu telefonicznego, mailowego lub za pośrednictwem formularza kontaktowego w razie jakichkolwiek pytań lub potrzeby uzyskania dodatkowych informacji.

+48 607 202 052
+48 603 599 714
biuro@fifitravel.pl