Od wielu już lat w Sylwestra obsługuję grupy, które przyjeżdżają powitać Nowy Rok do hotelu w centrum Gdyni. Za każdym traktuję tę pracę jako bardzo miłe i przyjemne przeżycie. Tak było i w tym roku :)
DZIEŃ 1 Spotkanie i przywitanie z gośćmi nastąpiło w autokarze na parkingu hotelowym. Była to typowa grupa niemiecka - emeryci w przedziale wiekowym 60 – 70 lat. Reakcją na moje przedstawienie się były uśmiechy, przyjemne gesty i słowa. Kierowca również okazał się bardzo sympatycznym i bezpośrednim facetem. Pierwsze lody zostały przełamane. Wyczułem, że impreza będzie udana.
Po szybkim i sprawnym podziale pokoi, krótka przerwa na mały relaks i spotkanie przy kolacji. W restauracji czekał na nas bardzo obfity i bogaty bufet szwedzki + zimny „Żywiec”, który jeszcze bardziej rozluźnił i poprawił humory turystów. Po kolacji dało o sobie znać zmęczenie. Gdy po godzinie żegnałem się z grupą, niemal wszyscy udali się na spoczynek.
DZIEŃ 2 Rankiem następnego dnia - spotkanie przy śniadaniu. Goście głośno chwalą wyśmienite menu. Brawo dla szefa kuchni. Apogeum pochwał to kolacja sylwestrowa. Tak dobrej kuchni NAPRAWDĘ się nie spodziewano; do tego napoje, w tym „wyskokowe” - all inclusive.
Po śniadaniu zaplanowano wycieczkę po Trójmieście. Ranek przywitał nas dużym mrozem jednak spacer po molo w Sopocie, deptaku i plaży po naprawdę dobrym śniadaniu bardzo przypadł do gustu turystom.
Następnie przejazd do Gdańska. Chłód coraz bardziej dawał się we znaki – dlatego zwiedzanie ograniczyłem do najbardziej istotnych miejsc. Po zapoznaniu się z gdańska starówką – czas wolny na małe „co nieco” z gorącą herbatą i powrót do hotelu.
Popołudnie przeznaczone na wypoczynek i przygotowanie kreacji na bal.
Punktualnie o 20.00 wprowadziłem grupę na salę balową. Stoły przygotowane były bardzo elegancko – jak na bal sylwestrowy przystało. Brawo dla organizatorów !
Mnie osobiście brakowało orkiestry. Bawiliśmy się przy dyskdżokeju. Goście byli o tym wcześniej poinformowani, dlatego nie wnosili o to pretensji.
Po gorącej kolacji i kilku toastach zaczęła się prawdziwie szampańska zabawa. Parkiet zapełnił się tańczącymi parami. Moi goście, mimo swojego wieku wykazywali się niebywałą aktywnością taneczną.
Czas do powitania nowego roku minął jak „z bicza strzelił”. Równo o 24.00 wzniesiono toast noworoczny a na placu przed hotelem rozpoczął się wspaniały pokaz fajerwerków zorganizowany przez miasto - brawo dla włodarzy Gdyni. Zachwyt wśród naszych gości nie miał końca. Stwierdzili, że Gdynia musi być bardzo bogatym miastem, gdyż w ich rodzinnych miejscowościach nie widzieli tak dużych pokazów pirotechnicznych. Uważali, że dla władzy w ich miastach jest to zbyt drogie. Tutaj wyszła na wierzch nasza „ułańska fantazja” na tle niemieckiego „racjonalizmu”.
Reasumując; zachwyt w oczach Niemców był nie do opisania. Niestety, następna cecha Niemców – praktyczność – dała o sobie znać w niecałą godzinę po powitaniu Nowego Roku. Naszych gości po prostu nie było już na sali – udali się na spoczynek, bo przecież rano jest w programie śniadanie a w południe zaplanowany jest spacer po Gdyni.
Natomiast polscy uczestnicy balu oraz my – moja żona z bratem i jego małżonką bawiliśmy się dalej na „polską nutę”. Muszę się jednak przyznać, że na spacer noworoczny w południe niemal się nie spóźniłem a pierwszym posiłkiem był „późny podwieczorek”.
DZIEŃ 3 Spacer po Gdyni bardzo się udał. Najpierw wjazd kolejką na Kamienną Górę a następnie podziwianie panoramy portu, miasta, zatoki aż po Hel a następnie przechadzka po plaży. Idąc brzegiem natknęliśmy się na kąpiel „morsów”. Na ten widok zrobiło się nam naprawdę zimno. Mróz nie odpuszczał. Dlatego po krótkim spacerze po Skwerze Kościuszki udaliśmy się do hotelu na „grzańca”.
DZIEŃ 4 Rankiem następnego dnia pożegnałem się z uczestnikami imprezy. Odniosłem wrażenie, jakby wycieczka trwała co najmniej tydzień a nie raptem trzy dni. Jednak pozostały mi bardzo miłe wspomnienia i zdjęcia , których w tym roku zrobiłem wyjątkowo dużo.
Mam nadzieję, że następny rok przywitam w podobnie miły sposób.
Wszystkiego dobrego w Nowym 2016 Roku !!!
Marian