Po sezonie przychodzą chwile na refleksje i wspomnienia o wycieczkach, które pilotowałem latem a nawet kilka sezonów wcześniej.
Przypomniały mi się właśnie wycieczki do St. Petersburga. Właściwie wszystkie były przygotowane i zrealizowane niemal w sposób perfekcyjny. Obejrzeliśmy za każdym razem najważniejsze atrakcje i miejsca w mieście: Sobór Św. Izaaka, Newski Prospekt, Katedrę Pietropawłowską i wiele innych.
Jednak za najważniejszy element wycieczek uważałem spontaniczne spotkania z mieszkańcami miasta nad Newą. One najbardziej utkwiły mi w pamięci. Trudno poznać jakieś miasto bez nawiązania kontaktu z ludźmi w nim żyjącymi. Zawsze szukałem takich spotkań i namawiałem do tego uczestników wycieczek. Niektórzy słuchali moich rad, a Ci, którzy z nich skorzystali uważali, pobyt na wycieczce za niezwykle udany.
Relacje międzyludzkie najpełniej pozwalają na poznanie klimatu i „duszy” zwiedzanego miasta. Co się tyczy „petersburżan”, to mogę wyrazić się o nich w samych superlatywach. To wspaniali i bardzo mili ludzie. Bardzo otwarci, chętnie nawiązują kontakt towarzyski. Dzięki ich życzliwości wspomnienia mają charakter żywy i emocjonalny. Polecam wszystkim aby w czasie swych wojaży przeznaczyli chociaż kilka chwil na nawiązywanie znajomości.
Gdzie najlepiej je nawiązywać? Oczywiście przy dobrze zastawionym stole! Szybko okaże się, że i bariery językowe łatwo się pokonuje, gdy „konwersacja” przerywana jest toastami za „drużby”.
Marian